Czuła w sobie wszechpotężną siłę, podobną tej, którą
zapewne odczuwali bogowie, kiedy ze szczytu Olimpu kontemplowali rozciągający się poniżej świat ludzi. Spojrzała na gwiazdy i odmówiła krótką modlitwę w podzięce za to, że tak niespodziewanie znalazła się w tym zaczarowanym miejscu. Wiedziała, że właśnie nadszedł moment, w którym powinna patrzeć, słuchać i odczuwać. Tak jak uczył ją ojciec. Oto bowiem przed nią rozciągało się piękno, które starali się uchwycić i odtworzyć wielcy mistrzowie pędzla. Jednak nawet najwięksi geniusze nie potrafili przekazać absolutnej doskonałości natury. 87 Tempera poczuła się tak jak wtedy, gdy patrzyła na „Madonnę w kościele”, i gdy piękno obrazu przeniknęło do głębi jej duszy, wywołując uczucia, jakich dotąd nie doznała. Jak długo tak siedziała, rozmarzona, w stanie na pół uniesienia, na pół modlitwy, nie potrafiłaby określić. Kiedy ostatni promyk światła dnia umknął przed groźną ciemnością nocy, na niebie pojawił się sierp księżyca i swym mistycznym światłem wspomógł blask gwiazd. Ich światło oślepiło Temperę, kiedy usłyszawszy nagle kroki oszołomiona spojrzała w górę i ujrzała ciemny cień pomiędzy sobą a niebem. Czy to rzeczywistość, czy też scena z jej wyobraźni? — Wiedziałem, że to pani — odezwał się głos, który natychmiast rozpoznała. — Niemożliwe bowiem, by ktokolwiek, kto maluje, mógł oprzeć się tak pięknemu widokowi. Tempera nie odpowiadała. Czuła radość z pojawienia się tu księcia, a jednocześnie gdzieś z oddali — zbyt wielkiej, by słyszeć wyraźnie — jakiś głos podpowiadał jej, że powinna wstać i odejść. Książę usiadł obok, a ona odruchowo na niego spojrzała, lecz zaraz, onieśmielona, odwróciła głowę i patrzyła przed siebie. — Kto, według pani, zdołałby namalować takie piękno? — spytał książę cicho. W jego głosie było coś, co zmusiło ją do odpowiedzi. — Sądzę, że tylko Turner zrobiłby to należycie. — Zapewne myśli pani o Greenwich w księżycowej poświacie. — Owszem, ale ten widok jest dużo piękniejszy, — Też tak myślę. Zresztą, być może Turner lepiej sobie radził ze wschodami słońca. — Wschód słońca i morskie potwory — wyszeptała Tempera. 88 Nagle uderzyła ją pewna myśl. — Skoro wszyscy... już wrócili... moja... moja pani... mnie potrzebuje. Już miała wstać, lecz książę położył dłoń na jej ramieniu. — Nie wrócił jeszcze nikt oprócz mnie — powiedział. — Nie lubię gier hazardowych. Wolę patrzeć na księżyc.